Fotograf ślubny nie samymi reportażami ślubnymi żyje. Czasem trzeba oderwać się od weselnej atmosfery, żeby później z większym entuzjazmem wrócić do pracy. Na miejsce swego tegorocznego urlopu wybrałem Bieszczady i Przemyśl.
Fotograf ślubny w plenerze – pojechałem w Bieszczady
Kiedy zaczyna się sezon weselny, nie mam zbyt wiele czasu dla siebie i bliskich. Przebywam z parami młodymi i ich rodzinami, odwiedzam kościoły, domy weselne, miejsca w których realizuję plenery ślubne. Większość z Was tuż po weselu jedzie w podróż poślubną, a ja siadam do komputera i obrabiam zdjęcia. Ale czasem i ja potrzebuję zmienić otoczenie, znaleźć się gdzieś indziej. W tym roku nadarzyła się ku temu fantastyczna okazja.
Decyzja o tym, że jadę do Przemyśla zapadła spontanicznie plus marzył mi się zachód słońca na szczycie Połoniny Caryńskiej.
Miłego oglądania!