Jest miłość, pierścionek zaręczynowy i śmiały plan – zróbmy ślub w plenerze!
Co może popsuć narzeczonym szyki? Jedynie deszcz. Niewiele brakowało by taki scenariusz ziścił się, gdy to najważniejsze TAK, chcieli powiedzieć sobie Martyna i Wojciech. Urocza para ze Starachowic zaplanowała ślub cywilny na świeżym powietrzu.
Krótko przed ceremonią nad Młodymi i ich gośćmi zawisły ciemne chmury…i spadł deszcz. O czym myśli wtedy fotograf ślubny? Miałem w głowie setki pytań. Jak w takich warunkach zrobić piękne zdjęcia ślubne? Jak oddać klimat tej wyjątkowej uroczystości, gdy leje ja z cebra?
Ja pokazać łzy wzruszenia kiedy Para Młoda tonie w strugach deszczu? Gdy już byłem bliski stworzenia wielkiego parasola i kilku filtrów imitujących piękną pogodę spojrzałem w niebo…
i uff… odetchnąłem z ulgą. Tuż przed rozpoczęciem ceremonii niebo się rozpogodziło, słońce oświetliło plener i już wiedziałem- to będzie piękny ślub i piękna sesja ślubna.
Od początku jednego byłem pewien- Martyna- Panna Młoda to modelka wymarzona. Piękna, sympatyczna brunetka o cudownym uśmiechu sprawiała, że obiektyw sam skręcał w jej stronę. Fotografowanie jej było czystą przyjemnością a obserwowanie z jaki sposób patrzy na Wojciecha i ich wspólne dziecko rozczulało mnie do granic. Po ceremonii miałem przyjemność uwieczniać radość Młodych i gości zaproszonych na wesele.
Uwielbiam fotografować dzieci, więc z miejsca moim ulubionym modelem na weselu stał się syn Pary Młodej. Po kilku godzinach spędzonych wśród rodziny i przyjaciół Państwa Młodych poczułem się jak gość weselny i już wtedy wiedziałem, że na sesję plenerową zaproszę Parę Młodą w moje rodzinne strony, czyli Lasy Golejowskie.
Umówiliśmy się na wschód słońca. Uwielbiam tę porę dnia. Gdy pierwsze promienie słońca nieśmiało muskają taflę wody na jeziorze a miękkie światło wkrada się w konary drzew czuję, że to nowy początek, że od teraz wszystko jest możliwe. Tej wiary w początek czegoś pięknego życzę każdej Parze Młodej, a Martynie, Wojtkowi i ich synkowi szczególnie.